Górki w podróży
O radości podróżowania z dziećmi opowiada nam Sabina Sibińska-Górka.
Jesteśmy czteroosobową rodziną z pasją podróżowania, włóczenia się, poznawania i odkrywania dla siebie świata bliskiego i tego poza horyzontem. My z mężem, odkąd pamiętam, w miarę możliwości wolnego czasu jeździliśmy w góry by chłonąć piękno krajobrazu czy też podziwiać architekturę ciekawych miejsc. Nasze podróże zazwyczaj miały szybkie tempo, by zobaczyć jak więcej. Odkąd zaczęliśmy poznawać świat z naszymi dziećmi zwolniliśmy i zaczęliśmy doceniać każdą chwilę, przeżywać ją i cieszyć się z bycia razem w nowych miejscach. Podróżowanie z dziećmi zmienia prawie wszystko w naszych przyzwyczajeniach, ale nadaje nową wartość. Dzieci „łamią” stereotypy, są spontaniczne a ich łatwość i otwartość na kontakty z innymi, sprawiają, że przestajemy być postrzegani jako turyści.
Z małą Marysią, gdy miała 8 miesięcy, wyruszyliśmy przez Polskę pociągiem i PKS-em, bo nie mieliśmy jeszcze swojego samochodu. Rok później pomknęliśmy do Azji z 1,5-roczną córką, by z wielkim sentymentem ponownie odwiedzić Półwysep Malajski od Singapuru po Tajlandię.
Bałkańska przygoda – wszystkie trudności można pokonać
Gdy po 3 latach urodził nam się Janek, zapakowaliśmy się już do własnego pojazdu i przemierzyliśmy Bałkany od Słowenii, przez Chorwację, Czarnogórę, Albanię i Bośnię i Hercegowinę. U syna szybko ujawniła się alergia pokarmowa co spowodowało, że połowę bagażnika zajmowały puszki ze specjalnym mlekiem, jednak nie była to przeszkoda, która zatrzymałaby nas w domu.
Po tym wyjeździe, który był jak „chrzest bojowy”, podjęliśmy decyzję o następnych wakacjach, ale już w Azji południowo-wschodniej.
Egzotyczne wakacje z dziećmi – Indonezja
W 2014r. wybraliśmy się do Indonezji. Sprzyjający klimat, różnorodne jedzenie i pozytywni ludzie – wszystko sprzyjające podróżowaniu z dziećmi: 4,5 roku Marysia i 1,5 roczny Janek. Wyspy Jawa, Bali i Lombok zapewniają mnóstwo egzotycznych atrakcji.
Jednak by się nie zamęczyć, dawkujemy sobie wrażenia w poznawaniu nowego. Zawsze staramy się rozgraniczać ważne dla nas atrakcje, na te dla rodziców, oraz na te dla naszych dzieci. Im dziecko mniejsze tym jest łatwiej znaleźć dla niego rozrywkę. Wystarczy wtedy huśtawka, karuzela lub trochę piasku do budowania piaskowych babek. Z wiekiem rodzaj rozrywki dla dziecka staje się bardziej wymagający. Celem podróży na Jawę były Jogyokarta, czyli zwiedzanie kompleksu buddyjskich światyń Borobudur oraz wulkany na zachodzie wyspy.
Nie zawsze wszystko układa się według ustalonego planu. Droga na wulkany Bromo, zaledwie 400 km, okazała się dla nas nie do pokonania. Podróż lokalnym autobusem trwa około 10 godzin, więc plany uległy zmianom – wulkany zdobędziemy innym razem.
Bali, ze swoją „baśniową” architekturą i bujną tropikalną zielenią zadowoliła rodziców.
Sąsiednia wyspa – Lombok, zaskoczyła nas pięknymi, pustymi plażami. Jako nieliczni turyści z dziećmi robiliśmy za wielką atrakcję dla miejscowych. Za każdym razem są to miłe spotkania spędzone na zabawie. Dla dzieci nieznajomość wspólnego języka nie stanowi bariery komunikacyjnej. Wszystkie dzieci mają jednakowe potrzeby w zabawie, a ich otwartość, brak stereotypów, pokazuje, że jesteśmy podobni do siebie bez względu na zamieszkiwaną szerokość geograficzną.
Dalekie podróże z dzieckiem – lęki i obawy
Pierwszą obawą rodziców, a czasem ogromną przeszkodą, w podjęciu decyzji o dalekich podróżach z małymi dziećmi są choroby i jedzenie. Przerabiamy ten temat każdorazowo, najpierw w naszych głowach, a potem w rozmowach z rodziną i znajomymi. Biorąc pod uwagę, że wszędzie rodzą się i żyją dzieci, to znajdziemy potrawy odpowiednie dla dzieci. A choroby? Nic nie poradzimy na wszystkie choroby świata nawet gdy pozostaniemy z dziećmi tylko w kraju, czy w Europie. Ważne by w konsultacji z mądrym pediatrą uzupełnić i rozszerzyć plan szczepień ochronnych, również dla siebie. Ponadto podstawowe zasady higieny uczone od najwcześniejszych momentów pomagają „przeżyć”.
Azjatyckie streetfood’y oferują zwykle dania na ciepło i przyrządzane bezpośrednio przed podaniem, co zmniejsza ryzyko zatrucia pokarmowego. W podróż zabieramy małą apteczkę z podstawowym ekwipunkiem. Warto zaopatrzyć się w probiotyki, których nie trzeba przechowywać w lodówce. Nie warto zabierać z Polski gamy leków przeciwbólowych, przeciwgorączkowych – zwłaszcza syropów, bo na miejscu znajdziemy sklepy medyczne i apteki zaopatrzone w takie medykamenty. Jeśli dziecko ma alergie na pewne leki warto zabrać zaświadczenie od prowadzącego lekarza, zapisane po łacinie – na tzw. specjalne sytuacje.
Nam zdarzyło się kilka razy korzystać z pomocy lekarskiej w Tajlandii. Za każdym razem to była infekcja gardła spowodowana klimatyzacją w środkach transportu – podróż nocnym autobusem. Zaliczyliśmy też wizytę u dentysty w Hongkongu, gdy wypadające „mleczaki” i wschodząc zęby stałe Marysi spowodowały figla i nadymały jej policzki opuchlizną. Za każdym razem wizyty lekarskie i leczenie pokrywało ubezpieczenie wykupione przed wyjazdem. Gabinety lekarskie nie ustępowały, a wręcz przewyższały nasze standardy krajowe. A lekarze kompleksowo przebadali dziecko, z analizą krwi włącznie, zanim zapisali antybiotyk na infekcję wirusową.
Autorka artykułu i zdjęć:
Sabina Sibińska-Górka, nauczycielka, poszukiwaczka pozytywnych wrażeń. Razem z mężem Aleksandrem odkrywamy świat oczami naszych dzieci, wspólnie cieszymy się każdym dniem, bez znaczenie gdzie jesteśmy. Nasze blogi:
https://gorkiwpodrozy.blogspot.com
Materiały zebrała i opracowała: Anna Hajduk.
Zobacz również:
Komentarze (0)
Możliwość komentowania została wyłączona.